Pierwsze, niepokojące kłopoty z pamięcią zaczynają się najczęściej ok. 45-55 roku życia. Jeżeli w rodzinie zdarzały się zachorowania na alzheimera lub inną chorobę otępienną, pojawiają się czasami bezpodstawne podejrzenia, że mogą to być pierwsze objawy choroby. Specjaliści przestrzegają jednak, że nie należy lekceważyć żadnych sygnałów od pacjenta, nawet jeśli na pozór nie zapowiadają one nic groźnego. Kiedy problemy z pamięcią zaczynają nasuwać podejrzenie poważnej choroby, często pacjenci zaczynają poszukiwać możliwości szybkiej diagnostyki oraz leczenia, które pomogłoby jej zapobiec. "Niestety, takiego leczenia nie ma. Powszechnie stosowane w tym celu preparaty nie zapobiegają chorobie. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy te sygnały lekceważyć. Każdy, kto zauważy, że ma kłopoty z pamięcią, powinien zgłosić się do lekarza, ponieważ dobrze byłoby zdefiniować przyczyny takich dolegliwości" - uważa prof. Maria Barcikowska z Zakładu Badawczo-Leczniczego Chorób Zwyrodnieniowych PAN.
Lekarz pierwszego kontaktu oceni, czy jest potrzebne rozszerzone badanie psychologiczne, które da odpowiedź, czy zgłaszane zaburzenia pamięci spowodowane są zmianami organicznymi, czy wynikają raczej z innych zaburzeń, np. obniżonego nastroju, depresji, zaburzeń emocjonalnych, czy problemów, które często pojawiają się ok. 45-55 roku życia. "Proszę pamiętać, że u wielu osób to czas pierwszych podsumowań, kłopotów z dorastającymi dziećmi, rozczarowań zawodowych, klimakterium - wszystko to może nasilać kłopoty z pamięcią. Dlatego namawiam do zgłoszenia się do lekarza pierwszego kontaktu. Powinien on przede wszystkim wykluczyć przyczyny ogniskowe, a więc skierować pacjenta na tomografię komputerową, by ustalić czy nie wymaga on interwencji chirurgicznej, a także wykluczyć niedoczynność tarczycy i niedobory witaminowe (co, niestety, nie jest często możliwe przy obecnym finansowaniu służby zdrowia). Na świecie lekarze pierwszego kontaktu przeprowadzają też często u takich pacjentów test Mini Mental State Examination (MMSE) i test zegara. W ten sposób łatwiej wyczuć moment, w którym powinno się pacjentowi zasugerować wizytę u neurologa lub psychiatry i zorientować się, czy poza kłopotami z nastrojem objawy te nie są wstępem do jakiejś choroby, np. niedoczynności tarczycy, którą się leczy przyczynowo, lub świadczą o niedoborze witamin (np. B12, kwasu foliowego), które też można łatwo wyeliminować" - mówi prof. M. Barcikowska.
Recepta za wszelką cenę
W Polsce pacjent, który zgłasza kłopoty z pamięcią najczęściej dostaje receptę na leki, które są pochodną miłorzębu (np. Tanakan, Bilomag, Bilobil, Ginkofar, Memobon). Nie ma jednak obecnie żadnych potwierdzonych naukowo badań, świadczących o ich skuteczności w zapobieganiu rozwojowi choroby Alzheimera. Problem polega na tym, że pacjent przychodząc do lekarza oczekuje jednoznacznej pomocy, a lekarz - nie mając nic konkretnego do zaoferowania - często przepisuje receptę na dostępne na rynku preparaty, nie bacząc na ich faktyczne działanie. Niemniej jednak jedynym lekiem, który częściowo już został przebadany, jest właśnie preparat miłorzębu. Obecnie realizowany jest duży, amerykańsko-europejski projekt, który jest jedynym jak dotąd badaniem nad farmakologiczną metodą prewencji rozpoczynającej się choroby Alzheimera. Jego wyniki zostaną ogłoszone w 2010 roku. Mają dać wiarygodną i jednoznaczną odpowiedź na pytania o skuteczność preparatów stosowanych w zaburzeniach pamięci.
Ostrożnie z farmakoterapią
Specjaliści alarmują, by bez sprawdzenia przyczyny, nie stosować tzw. leków przeciwalzheimerowskich, czyli w Polsce w początkowej fazie choroby są to inhibitory esterazy acetylocholinowej. Błędem jest jednak także zastosowanie w tym okresie preparatów piracetamu jako leku zapobiegającego chorobie Alzheimera. "W efekcie możemy utracić kilkanaście cennych miesięcy, podczas których chory funkcjonuje jeszcze zupełnie sprawnie, a inhibitory esterazy acetylocholinowej mogłyby taki stan przedłużyć" - ostrzega prof. M. Barcikowska.
U części pacjentów kłopoty z pamięcią oznaczają zupełnie inne problemy niż choroba otępienna. Często powodują je kłopoty natury psychologicznej, ale zawsze trzeba im się dobrze przyjrzeć i zrobić podstawowe badania, które pomogą ustalić przyczynę. Zdarza się, że zaburzenia pamięci pojawiają się u pacjentów z chorobą nowotworową, chorobami metabolicznymi (np. niedoczynność tarczycy) lub z guzem mózgu czy przewlekłym krwiakiem pourazowym - jednak w tych przypadkach towarzyszą już bardzo zaawansowanej chorobie.
Gimnastyka umysłu
O ile nie udowodniono, że można leczyć zaburzenia pamięci, gdy już się pojawią, o tyle istnieją dość mocne naukowe dowody dotyczące prewencji za pomocą kwasu omega-3 oraz wskazań dietetycznych (dieta śródziemnomorska). "Problem polega jednak na tym, że objawy kliniczne zaczynają się dużo później niż sama choroba, one są tylko jej efektem. Wprowadzanie prewencji, gdy pojawiają się objawy choroby jest już po prostu spóźnione" - uważa prof. M. Barcikowska.
Nie oznacza to jednak bezradności. Istnieją coraz lepsze techniki przeciwdziałania zaburzeniom pamięci: psychologiczne treningi dobrej pamięci, metody wzmacniania własnej pamięci, tzw. poszerzania rezerwy poznawczej - w sposób fachowy w grupach terapeutycznych, ale także samemu, na co dzień. "Sprawdza się zasada, by nie pozostawiać swojej pamięci bez ruchu. Dlatego lekarz powinien zasugerować pacjentowi albo jego bliskim gimnastykowanie umysłu poprzez ciągłe uczenie się. Wbrew wszelkim opiniom, wciąż powinniśmy się uczyć, nawet na starość. Doskonałym i bardzo cennym narzędziem jest, uważane za infantylne, rozwiązywanie krzyżówek i łamigłówek" - dodaje. prof. M. Barcikowska.
Pierwszy objaw poważnych kłopotów
Nie ma jednoznacznej definicji określającej, kiedy powinniśmy zacząć niepokoić się kłopotami z pamięcią.
Zdaniem specjalistów, przyznanie się do nich lekarzowi, zawsze powinno być potraktowane poważnie. "Skoro pacjent zdecydował się na taki krok, to znaczy, że te dolegliwości naprawdę już mu przeszkadzają. Najczęściej zaczyna mówić o nich głośno, gdy jego kłopoty z pamięcią zaczynają być w pracy zauważalne dla otoczenia (np. gdy na czynności, które dotąd zajmowały mu godzinę, teraz musi przeznaczać trzy). To jest szczególnie widoczne w pracy umysłowej - mówi prof. M. Barcikowska. - Zazwyczaj póki może wykonywać swoje zadania, choćby z większym wysiłkiem, ale w sposób nieodczuwalny dla otoczenia, to jeszcze jakoś jest. Jednak gdy zaczynają to zauważać inni - pojawia się kłopot".
Na potwierdzenie tezy, by nie lekceważyć żadnych sygnałów dotyczących kłopotów z pamięcią zgłaszanych przez pacjentów, prof. M. Barcikowska przytacza pracę, która ukazała się już w 1996 roku (B. Schmand i wsp., Neurology, Jan. 1996, 46: 121-125). "Udowadniano w niej, że gdy po dziesięciu latach zbadano populację osób zgłaszających wcześniej dolegliwości ze strony pamięci - niemal 100 proc. z nich miało początki alzheimera. Okazuje się, że ten banalny zdawałoby się fakt jest ostrą granicą. Stąd moje wielokrotnie powtarzane apele do lekarzy pierwszego kontaktu, żeby tego nie lekceważyć. Zbywanie pacjentów zdaniem: "a komu nie zdarza się zapominać" jest niebezpiecznym zaniedbaniem" - uważa prof. Maria Barcikowska.
Poleć znajomemu artykuł |