9 marca
"Nie wiem, o kogo chodzi. Nie mam informacji, aby któryś z moich asystentów został zatrzymany. A jak się nazywa ta osoba?"
"Ta wiadomość dotarła do mnie dziś rano".
"Najpierw musimy dojść do tego, czy rzeczywiście to jest mój asystent".
"Ja tę informację dostałem w piątek [4 marca] w godzinach wieczornych. Informacja wyglądała tak: zatrzymali twojego asystenta".
"Myślę, że był asystentem. W 2003 r. chyba go przyjąłem".
"Nasza współpraca nie była bliska".
10 marca
"Dostałem informację w ubiegły piątek [4 marca], że zatrzymano jakiegoś asystenta, bez nazwiska".
"Jeżeli go nie zapamiętałem, to znaczy, że nasza współpraca nie była bliska".
11 marca
"Spotkaliśmy się [z matką Marcina T., która poinformowała o zatrzymaniu syna] w czwartek [3 marca] na przyjęciu imieninowym późnym wieczorem, byłem potwornie zmęczony, nie pamiętam, o czym żeśmy rozmawiali. Miałem głowę sześć na dziewięć. Coś do mnie mówiła, ale ja nic z tego nie wyniosłem".
"Dostałem informację w dniu zatrzymania, ale jako wieloletni członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych wiedziałem, że jest to informacja ściśle tajna i że za jej ujawnienie można na osiem lat iść do więzienia".
"Nie chodzi o to, czy kłamię, czy nie, ważniejsze są skandaliczne okoliczności zatrzymania Marcina T.".